Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/441

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
387
LENIN


Winę zwalono na kilku kontr-rewolucjonistów, byłych urzędników i rozstrzelano ich, ponieważ kara istnieje na to, aby się znalazł zasługujący na nią.
Tymczasem Wasylisa powróciła na wieś.
W nocy, bez szmeru stąpając bosemi nogami, oblała naftą i podpaliła złożone w sieni łuczywo, wyszła z chaty, zaryglowała drzwi i wsunęła pod słomianą strzechę palącą się drzazgę. Dom spłonął jak stóg suchego siana, a w trzasku belek i w syczeniu ognia utonęły rozpaczliwe krzyki ginących ludzi, próżno szukających ratunku.
Wasylisa przez dwa dni błąkała się po wsi z zawiniątkiem, okrytem szalem.
Sąsiadki z podziwem patrzyły na kawałek drewna, otulonego szmatami.
Starucha potrząsała zawiniątkiem, całowała, przyciskając do piersi, i pieszczotliwym głosem nuciła:
— Aj, luli, aj, luli, śpij, wnuczku, śpij, sierotko! Doszedłszy do zamkniętej cerkwi, długo patrzyła na zieloną kopułę bez krzyża i nagle zaczęła podskakiwać i krzyczeć przeraźliwie:
— Hej—ha! Hej—ha! Czerwony ogień pożarł grzeszników; czerwony ogień pożarł sędziów. Hej—ha, puściłam dobre, gorące płomienie... Hej—ha!
Naczelnik milicji, posłyszawszy to, kazał odwieźć obłąkaną do miasta i doniósł władzom o przechwałkach staruchy.
Wasylisa z miasta nie powróciła.
— Rozstrzelali ją z pewnością? — szepnęła do męża pani Bołdyrewa, dowiedziawszy się o tem.
Mąż nic nie odpowiedział. Przeglądał przysłaną z miasta gazetę.
Nagle podniósł głowę i, spojrzawszy na żonę dziwnym wzrokiem, przeczytał:
— Proletarjat odrzuca od siebie starą moralność wrogich klas. Nie potrzebuje żadnej moralności. Żyje rozumem praktycznym, który stokrotnie wyższy jest i czystszy od sztucznej, obłudnej moralności burżuazji. My uzdrowimy, uszlachetnimy świat i, gdybym nie czuł wstrętu do burżuazyjnych, głupich słów, powiedziałbym, że proletarjat jest święty, mądry i bez grzechu!

25*