Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
252
F. ANTONI OSSENDOWSKI


jakgdyby przygotowując się do długiego, cierpliwego słuchania.
— Bardzo lubiliśmy pana... Wszyscy... — zaczęła. — Obchodził nas bardzo los jego. Słyszeliśmy coś-niecoś o panu, chociaż ciągle znikał nam z oczu nasz przyjaciel Uljanow!
— Więzienie, konspiracja, nieprzerwane krecie życie, wygnanie syberyjskie, emigracja, przeklęta emigracja, wyżerająca duszę! — wybuchnął.
— Tak! Tak! — kiwnęła głową. — Słyszeliśmy jednak, że nasz „Wola“ Uljanow przeistoczył się w groźnego publicystę, który się dziś podpisywał — „Iljin“, jutro — „Tulin“... Dowiedziałam się, że podobno pan się ożenił na Syberji... Wspominała o tem Lepeszyńska...
— A — a! — przeciągnął Lenin. — Wtedy to pani zadecydowała, że już nigdy nie powrócę?
— Nie! Wcześniej... daleko wcześniej...
— To ciekawe!
— To bardzo proste! — zaprzeczyła. — W artykułach i broszurach, pisanych przez pana, wyczułam, że dla niego nie istnieje nic poza ideą i celem. Miałam te podejrzenia zawsze... Tymczasem, jako kobieta, chciałam mieć, oprócz wielkiego celu, swój, własny, mały! Jestem pełna burżuazyjnych przesądów...
Uśmiechnęła się spokojnie.
Lenin zauważył głośno:
— Najniewinniejszy tymczasem z burżuazyjnych przesądów!
— Tymczasem? — zdziwiła się Helena. — Czyż może być inaczej, jeżeli chodzi o kobiety?
— O, może! — zawołał. — Nie będę szukał przykładów daleko! Wymienię moją żonę — Nadzieję Konstantynównę. Dla niej istnieje tylko ogólny cel; jestem dla niej wozem, dostarczającym ją i innych do mety.
— Czyż to możliwe? — zapytała.
— Ręczę pani swoją głową, że Nadzieja Krupskaja znajdzie w sobie siłę i równowagę ducha, aby wygłosić nad moim grobem mowę polityczną i nie uronić ani jednej łzy! Wykorzysta śmierć moją w celach propagandy! — w głosie jego brzmiała duma.