Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
212
F. ANTONI OSSENDOWSKI


now! Siadaj przy szoferze i oddaj samochód komendantowi!
Jeden z żołnierzy natychmiast wsiadł do samochodu i, szczerząc zęby, rzucił zdumionemu inżynierowi:
— Basta! Najeździliście się, napiliście naszej krwi, teraz na nas przyszła kolej! Ruszaj!
Bołdyrew, nic nie mówiąc, poszedł ku mostowi Aleksandryjskiemu.
Nie był zbytnio ździwiony.
Miotanie się drobnego adwokata Kierenskiego, którego fala rewolucyjna wypadkowo wyniosła na stanowisko kierownika rządu; jego zdrada sprawy generała Korniłowa, zamierzającego wprowadzić ład w kraju i utrzymać obronny front na zachodnich granicach; zjawienie się stanowiącej drugi rząd Rady robotniczych i żołnierskich deputatów, kierowanych przez obcokrajowców Ceretellego i Czcheidzego; wyzywający ton dzienników bolszewickich, żądających dla Rady pełnej władzy, — wszystko wskazywało na możliwość wojny domowej. Oczekiwał jej, rozumiał, że musiała być zażartą i krwawą, ponieważ znał naród rosyjski; nie myślał jednak, że moment ten nastąpi tak prędko.
Zdawało się nawet dyrektorowi, że zaszły pewne wypadki odraczające początek wojny wewnętrznej.
W Pałacu Zimowym odbywały się posiedzenia zwołanej dla ratowania ojczyzny rady demokratycznej; ogłoszono zjazd robotniczych i żołnierskich delegatów; mogło to opóźnić, a nawet, być może, uczynić niewykonalnem zbrojne wystąpienie bolszewików, działających pod wpływem ukrywającego się w Finlandji Lenina.
I nagle — nietylko powstanie, ale już objawy nowej władzy: rekwizycja samochodów prywatnych i zupełnie wyraźny, wrogi nastrój powstańców.
— Najeździliście się, napiliście naszej krwi, teraz — na nas przyszła kolej... — przypomniał sobie dyrektor słowa żołnierza.
Bardzo poważne i zatrważające objawy zaniepokoiły Bołdyrewa.
Nie chodziło mu już o wojnę.
Rozumiał, że armja, rozpraszająca się, samowolnie opu-