Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
123
LENIN


— Pogróżka? — spytał Plechanow.
— Ostrzeżenie i gorące błaganie! — wyrwał się Uljanowowi namiętny szept.
Więcej nic nie mówili do siebie i powracali do Londynu, zgnębieni, zamyśleni.
Plechanow wkrótce wyjechał. Rozstanie się było zimne i krępujące dla obydwuch. Na pożegnanie obaj nie wiedzieli, co mają sobie powiedzieć.
Wkrótce Uljanow wyjechał na cały miesiąc do Bretanji.
Chciał zobaczyć się z matką, spędzającą tam lato, a także ujrzeć otwarte morze.
Pozostawił w redakcji kilka artykułów dla „Iskry“, podpisanych nowym pseudonimem — „Lenin“.
Pierwszy raz uczynił to bezwiednie. Napisał pierwsze nazwisko, jakie przyszło mu na pamięć.
„Lenin“?
Nagle wypłynęła we wspomnieniach niegdyś kochana, uduchowiona twarz Heleny, złociste warkocze, oczy pełne zachwytu i błysków rzewnych.
— Czy słyszała ona o mnie? — pomyślał z westchnieniem. — Może, uważa mnie za potwora, jak ta Szumiłowa? Eh! Z pewnością dawno już zapomniała! W innem niezawodnie obraca się środowisku ta... córka generała.
Jednak czuł wokoło siebie jakieś lekkie szmery, jakieś drgania powietrza, jakgdyby drobne motyle muskały twarz jego i dotykały powiek.
Zdziwił się nawet, bo wpadł w zadumę, ogarnięty wspomnieniami młodości.
W tej chwili Nadzieja Konstantynówna zapytała go o adres jednego z towarzyszy w Nowym Jorku. Niestosowne myśli rozwiały się natychmiast, niespodziewanie napływające wspomnienia prysnęły spłoszone.
— Głupstwo wszystko! — szepnął. — „Lenin“ z tej samej przyczyny, a raczej bez żadnej przyczyny, co inne pseudonimy: Ulin, Iljin, Iwanow, Tulin; dlatego, dlaczego w Niemczech byłem — doktorem Jordanowym, Modraczkiem — w Pradze, a tu — Richterem. Nic innego! Wszystko głupstwo, drobiazg, czcze wrażenie wobec celu życia!