Strona:Eugeniusz Janota - Przyczynki do znajomości Tatr.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nic niebezpiecznego ani podejrzanego, chciał zabrać niedźwiedzia, gdy naraz poczuł, że go coś znienacka z tyłu chwyciło. Była to stara niedźwiedzica, która oddając mu piękne za nadobne, zdarła mu wraz z skórą czuprynę z głowy i w rękę go ukąsiła. Że tak czule przywitany kłusownik zemdlał, łatwo przypuścić i pojąć, jakkolwiek kłusownicy są ludzie bez czucia, jak są bez sumienia. Jak długo sobie Słowkowianin leżał bez przytomności, nie wiele na tem zależy. Odzyskawszy ją wreszcie znowu, zaciągnął zerwaną czuprynę na głowę, nakrył ją, nie szukając kapelusza, taistrą czyli torbą[1] i bez niedźwiedzia poszedł do domu. Lecz jakże się przestraszył, gdy żaden z cyrulików szesnastu okolicznych miast spiskich nie chciał się podjąć leczenia go. Oddał się więc w opiekę konowałom ojczystej wsi, a ci wyleczyli go, jak zapewniał, popiołem z pokrzyw.
Jeszcze o jednej wyprawie na niedźwiedzia. Był to niedźwiedź wielki, czarny, a Kiezmarczanom wielkie wyrządzał szkody w bydle. Więc rada miejska, ażeby się go raz pozbyć, nałożyła nagrodę 50 r. w. w. na głowę jego. Nagroda na one czasy nie mała. Znalazło się zatem wnet grono kłusowników, chcących zarobić te pieniądze, a byli to sami Jurgowianie[2]. Zaraz z początkiem lata, gdy w górnej połowie dolin tatrzańskich jeszcze dosyć było śniegu, zabrali się do wytropienia zwierza. Nie był on im obcym, owszem znali go raz dla niepospolitej wielkości jego, potem iż postrzelony w nogę chromał. Zwali go też chromym czyli kulawym. Łatwo im więc było poznać trop jego i odróżnić od innych. Znalazłszy świeży ślad w Koperszadach[3] prowadzący pod szczyt góry Stösschen, przynajęli sobie kilku poganiaczów, którzy z hałasem i krzykiem przez las ku szczytowi pomienionej góry postępować mieli. Oni sami obsadzili szczyt góry, tak że żadna zwierzyna nie mogła niespostrzeżenie przemknąć się przez grzbiet. Zarazem postanowili, nie strzelać do niczego, cokolwiekbądź wyszłoby na nich, krom na jednego niedźwiedzia kulawego. Puścili tedy wilka i lisiątko, aby nie narazić celu polowania. Wreszcie pokazał się oczekiwany niedźwiedź między tak zwanem zielonem skalem i postępował zwolna ku strzelcom. Śmiertelnie od nich poraniony doszedł przecież aż do Białego Stawu[4], gdzie legł. Gdy się strzelcy zbliżyli, zerwał się znowu, darł naokoło ziemię i kamienie, lecz dalej ujść nie mógł.

Do poprzednich zapisków Maukscha dodać mogę jeszcze następujące. W Hrabuszycach[5] powróciły raz wieczorem krowy z paszy bez

  1. Górale nigdy nie wychodzą z domu bez tórbki, jak mawiają, tj. torbki, trzy ćwierci łokcia długiej i tyleż szerokiej, z skóry wyprawionej, często z borsuczej lub świtaczej, z włosem wywróconym na zewnątrz, przewieszonej przez ramię na pasku rzemiennym, a służącej do chowania fajki, tytoniu, skałki, krzesiwa, hubki i tym podobnych drobiazgów.
  2. Jurgów, wieś spiska na północnym stoku Tatr nad Białką.
  3. Na północno-wschodnim krańcu Tatr wznosi się prostopadle do osi głównego ich grzbietu w kierunku od północnego zachodu ku południowemu wschodowi pasmo wapieni z szczytami Kiczorą, Rogową, Muraniem (1879 m.), Hawraniem (1954⋅96) Starą (2158⋅20 m.), Szeroką żdżarską (2165⋅79 m.), Żelaznemi Wrotami (Stirnberg), Takarnią (Drechselhäuschen) i Stösschen (1537⋅09 m.). Przełęcz pod Kopą (1792⋅86 m.) łączy to pasmo z głównym grzbietem Tatr. Od niej ciągnie się ku zachodowi do Jaworzyny obszerna dolina Koperszadów tylnych (hintere Kupferschächte), ku południowemu wschodowi zaś dolina Koperschadów bielskich (vordere Kupferschächte).
  4. W dolinie Białej Wody na południe od Koperszadów bielskich.
  5. Kapsdorf.