Strona:Eugeniusz Janota - Przyczynki do znajomości Tatr.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pielęgnowanego, niż z licznych stad kocich. Góral nie czyni tu wyjątku, tem mniej, iż jest biedny i chciwy. Że Tatry obfitują w wodę i kamienie, to przyzna ten nawet, który tam nigdy nie był; ale że nie obfitują w nabiał, o tem wiedzą najlepiej ci, którzy tam byli lub bywają. Prawda, że wyrębywanie kosodrzewiny rozszerza granice pastwisk halskich; ale i to prawda, iż co tu człowiek z jednej strony przyrodzie niegodziwym wydziera sposobem, to ona z drugiej w trójnasób odbiera tak czule kochającemu ją dziecku, a odbiera ze szkodą nietylko żyjącego pokolenia, lecz Bóg wie, na ile może wieków i ilu pokoleniom. Dosyć zajrzeć do górnych końców dolin tatrzańskich i przypatrzeć się, co tam robią wody, podczas ulewnych lub dłużej trwających deszczów ściekające bądź z ścian skalistych, bądź z stromych zboczy pozbawionych lasu i kosodrzewiny, które je dawniej okrywały. Ażeby nie chodzić daleko, dosyć zajrzeć w okolicy Zakopanego do doliny Jaworzynki, mianowicie do jej ramienia południowego, lub na polanę Kondracką, albo też do dolinki nad Zmarzłym Stawem pod Granatem, albo do doliny Kamienistej na południe od Kościeliskiej na Liptowie i t. d. Cienka warstewka rzadkiej ziemi rodzajnej na pochyłym calcu skalistym w żaden sposób nie zdoła pochłonąć w siebie większej ilości wody, która rozrzedziwszy ją zbytecznie, uprowadza ją wreszcie wraz z sobą ku dolinom, zasypując mniejszemi i większemi odłamami skał, grubszym i drobniejszym zwirem znaczne przestrzenie pasznistych murawników i łąk górskich, czyli polan. Wąskie i płytkie pod grzbietami źlebki wód w miarę posuwania się na dół stają się coraz szerszemi i głębszemi. Na całym boku zachodnim Koszystej świecą te źleby na kilka mil daleko. Temito gardzielami, u dołu nieraz na kilka sążni szerokiemi, a do dwóch głębokiemi, woda rwąc boki góry, unosi z sobą ku dolinom całe pagóry skala i zasypuje niem u dolnego ujścia położone murawniki znacznych nieraz rozmiarów. A jakkolwiek, gdzie skale to nie jest grube lub przynajmniej zwirem pomięszane, miejsca te z czasem znowu pokrywać zaczyna roślinność, to jednak i owe zasypywania powtarzają się bezustannie. Jedyną przeciwko takim pustoszeniom pomocą są lasy, a gdzie te ustają lub ostaćby się nie mogły, kozodrzewina.
Innem z pustoszenia lasów i w ogóle roślinności drzewnej wynikającem złem jest zniweczona regularność opadów, tak co do ich każdorazowej ilości, jak co do przemiany dni z opadami, z dniami bez nich, czyli pogodnemi. Na własne uszy słyszałem w Tatrach utyskiwanie na ubytek ryb w rzekach i potokach Podhala, oraz tłumaczenie sobie tego niekorzystnego zjawiska ogólnym ubytkiem wód w rzekach i potokach i powtarzającemi się od czasu do czasu zbyt wielkiemi ich wezbraniami. Atoli że ten ubytek wód w rzekach i potokach tamecznych w lecie i jesieni obok dosyć często zdarzających się zbytecznych wezbrań jest ostatecznym skutkiem nierozważnego niszczenia roślinności drzewnej, tego lud nie pojmuje a nielud pojąć nie chce.
Atoli inną jeszcze przyczyną już nie powiem ubytku, lecz ubóstwa rzek naszych w ryby jest rybna gospodarka ludu, to jest wylęganie w czasie tarta całych wsi mieszkających nad wodami płynącemi, nie aby ryby łowić, lecz aby rzeki z ryb oczyszczać. Widziałem to piękne rybołostwo w Szaflarach pod Tatrami, a widzieć je można na wszystkich rzekach naszych. Do-