Strona:Eugeniusz Janota - Przyczynki do znajomości Tatr.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

daję, że przed dwudziestu latmi proszono się w Szaflarach z łososiami, aby je kupić, a dwu- do trzechstopową rybę wówczas za dwie dwudziestówki czyli dzisiejszych 70 centów było można dostać; dziś podczas tarła i równoczesnego rozboju wodnego ryba taka kosztuje 2 złr. w inne czasy do 5 złr. O tym przedmiocie wiele nader pięknych i budujących szczegółów przytoczyćby można; lecz jestem przekonany, żeby się na nic nie przydały. Wracam zatem do zapisków Maukscha o zwierzętach tatrzańskich.
O kunie leśnej czyli smrekówce, jak ją Podhalanie nasi nazywają, opowiada Mauksch, iż na Podtatrzu szedł raz przez młody las świerkowy. Towarzyszący mu chłop spostrzegł smrekówkę przeskakującą z drzewa na drzewo. Udało mu się dosięgnąć jej kijem i strącić z drzewa, poczem tak ją jeszcze potłukł, że leżała wyciągnięta i jak nieżywa na ziemi. Chłop podniósłszy kapelusz, który mu był spadł z głowy, chciał kunę włożyć do torby. Lecz nagle jakby nowem napełniona życiem, zerwała się, dopadła najbliższego drzewa i wnet oprawcy swemu znikła z oczu.
O sarnach i zającach to tylko wspomina Mauksch, że w lasach tatrzańskich nie są liczne. Dodać tutaj mogę, że Józef Krzeptowski z Zakopanego, jak mi opowiadano, zabił w Kościeliskach białą sarnę, że się miały zdarzać samice, u Podhalan siutami[1] zwane, z rogami, a bardzo rzadko zające białe z włosem dłuższym niż u zwykłego szaraka i nieco szarym grzbietem.
Kozica[2] na jakie sto lub więcej lat wstecz[3], gdzie chłopi posiadali grunta niepodzielne, wystarczające do ich wyżywienia, nie była rzadką. Widywano stadka[4] z 20—40 sztuk złożone, pasące się spokojnie na swoich pastwiskach lub spoczywające na śniegach. Wówczas tylko szukający złota zapuszczali się w głąb Tatr; wszakże i ci nie szli daleko w górę, uważając, jak to wówczas powszechnie utrzymywano, najwyższe grzbiety i szczyty Tatr za niedostępne. Cała roślinność pokrywająca miejsca równiejsze między turniami, najwyższe grzbiety i odległe doliny, dokąd nie wypędzono bydła, pozostawała dla kozic. Prawie jedynemi ich nieprzyjaciółmi wówczas były orły[5]; ludzie rzadko je niepokoili.

Lecz już za życia Maukscha rzeczy znacznej uległy zmianie. Chciwość i namiętność nie umiejąca i nie chcąca niczego uszanować spiknęły się na zgubę kozic. Po wsiach położonych u stóp Tatr potworzyły się towarzystwa kłusowników, wykonujących spólnie rzemiosło swoje i dzielących się otrzymanym za łup zyskiem. Tato szajka ludzi jest tak niebezpieczną dla kozic, że te zwierzęta za niedługo zarówno wyginą, jak znikły jelenie lub koziorożce[6], które tutaj także kiedyś przebywały, jeżeli podaniom starych ludzi wierzyć można. Niebezpieczeństwa połączone z kłusownictwem wcale nie odstraszają kłusowników. Są to ludzi bez serca, bez czucia,

  1. Szuty według Lindego na Ukrainie tyle co bezrogi. W czeskiem szuta oznacza kozę bez rogów.
  2. Podhalanie nasi kozą ją tylko nazywają.
  3. Mauksch zmarły 1832 r. powiada przed ośmdziesięciu blisko latmi.
  4. Kierdelkiem Podhalanie stadka zowią.
  5. Przedni (Aquila fulva) i zys (A. chrysaetos).
  6. Czyby ten niedorzeczny wyraz nie dał się zastąpić innym? W sławnych z zmyślań Dra T. Tripplina „Wycieczkach po stokach galicyjskich i węgierskich Tatrów“ (sic) 2. 123 jest wyraz skalnica w zwrocie: „Uganiając się za dziką kozą karpacką, ostrożną i szybką jak skalnica alpejska.“ Czy Tripplin miał tu na myśli koziorożca, nie wiem, używa on bowiem także wyrazu koziorożec. Lecz czemże mogłaby być ta skalnica alpejska, do której tutaj przyrównano kozicę?