Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

«Kościół, jakkolwiek wielkie zbrodni siły,
Silniejszy nie odmawia przebaczenia —
Jakkolwiek szatan światłu kładzie tamy
I serce brata sprzysięga na brata —
Kościół silniejszy nad piekielne bramy
Będzie zwycięzcą aż do końca świata!
Wyznaj twe winy, i byleś żałował
Pan ci odpuści, byleś pokutował. »
„Oh nie! nie starcze! żywot mój zatruty
Sam osądź czyli mogę mieć nadzieję,
Oto w pokorze dla szczerej pokuty
Na twoje łono me zbrodnie wyleję —
I wy obecni wszyscy posłuchajcie,
Lecz rąk nic wznoście, Boga nie wzywajcie. —
Nie wiem z jakiego idę pokolenia,
Ni kto mnie zrodził, ni kto mnie odchował
Nie wiem jakiego ja ludu plemienia,
Kędy kraj w którym z dzieciństwam się chował.
Nie znałem matki — i nie znałem ojca —
I cóż dziwnego że ja byłem zbójca?
Wiem tylko tyle, że w pierwszych dni kwiecie
Byłem w pasterskich towarzyszy gronie,
W odległym kraju i w lesistej stronie;
Jeszczem nie wiedział nic o ludzkim świecie —
I nie myślałem młodemi myślami,
Czy jest świat jaki za niemi górami —
Dla mojej siły, hartu i śmiałości
Za dni mej pierwszej — mej czystej młodości.
Bracia pasterze co mnie pokochali —
Żelazną ręką odtąd mnie nazwali — — »
Stanął — spojrzeniem straszliwem przestrasza.
Drżący słuchacze tłumnie się ścisnęli,
Jak wieszcz co zdania słuchaczy podzieli
Kiedy myśl wielką z swej piersi wygłasza,
On toczył, milcząc, okiem Barabasza:
Nigdy innego nazwiska nie znałem,
Ni brata ni siostry na świecie nie miałem,