Przejdź do zawartości

Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ku której miał go zasłać pan nie biosów,
A lud tymczasem śpiewał chórem głosów:


CHÓR.

O Panie coś sądy świata
Zwyciężył męki poddaniem
Zdrady Judasza Piłata —
Nad słońca wstał urąganiem
O! przebacz mu, jakoś zwycięzcą
Wstał z grobów nad tym ciemiężcą
Alleluja!


CHÓR MYŚLI WIĘŹNIÓW.

O! ty co nad gwiazdami
Światłości lejesz zdrój,
Coś zbójcy przebaczył z łzami,
Zlituj się ojcze mój!
O przebacz! z twych niebios
Patrz na nasz los! —

Kapłan śle w niebo modlitwy gorące,
Kieruje w lewo kroki swoje drżące,
Omija wszystkich — dąży tam, gdzie siedział
Ponury więzień, o którym nie wiedział
Lecz ten ujrzawszy przy sobie kapłana,
Dziko się rozśmiał i szarpnął łańcuchem;
Z ponurą twarzą, obojętnym duchem
Wrzasnął straszliwie z boleścią szatana:
«Ha! miej ze litość! — nie zwiększaj mej męki,
O stój! stój nic chodź do Żelaznej ręki! —
Ach oszczędź starcze sobie tego kroku
Nie wyprowadzisz mnie z tego więzienia,
Dla mnie na ziemi wiosna bez uroku,
W niebie dla duszy nie maż przebaczenia!»
I twarz odwrócił zgrzytnąwszy zębami —
I targał łańcuch ściętemi pięściami —
«Stój synu!» starzec odrzecze mu miły,
Głosem łagodnym i pełnym znaczenia