Przejdź do zawartości

Strona:Erazm Majewski - Profesor Przedpotopowicz.djvu/306

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szem, umysł subtelniejszym. Suma dobra i szczęścia zwiększa się statecznie na ziemi.
Nie należy rozpaczać! Czyż pięć lub sześć tysięcy lat historycznego bytu ludzkości stanowi tak wiele wobec niezmierzonej i niezgłębionej wieczności? Czyż można wymagać, aby ród ludzki odrazu stał się tem, czem kiedyś być może?!
Ale tymczasem cierpcie tłumy, płaczcie duchy jasne! Naśladujcie Tego, który umarł na krzyżu. Tylko wasze łzy obmyją świat, a gdy wypełnią oceany, wówczas nastanie era panowania Dobra. Wtedy poziomą pogoń za zwierzęcemi potrzebami i rozkoszami zastąpi szczytna i zwycięzka walka z ułomnościami... Wy okupicie swą nędzą szczęście odległych potomków!
Przez was, dzisiejsze duchy jasne, ziemia musi wejść wreszcie w nową fazę bytu i stanie się siedliskiem istot podniosłych, które z podziwem będą wspominały swych przodków, tak mało, tak mało... ludzkich.
Może te istoty nie osądzą surowo tych biedaków, którzy, choć zapanowali nad żywiołami, choć policzyli gwiazdy, zważyli słońce, obrachowali zawiłe drogi planet i komet, nie zdołali jeszcze zwalczyć w sobie zwierzęcych instynktów!
Wtedy, w tej odległej chwili ludzkość wystawi wam w sercu swojem pomnik wdzięczności i budowniczym swego szczęścia błogosławić będzie!


XXXVI.
Vanitas vanitatum?

...............

M

Marność jest klątwą ziemi syna,

A działem jego nieświadomość,
A losem jego dzieł znikomość,
A imię jego: proch i glina!
Próżno się kusi wzlecieć duchem
Z pyłu, gdzie trawi go tęsknota,
Próżno się zrywa i szamota
Skowan glinianych pęt łańcuchem...
...............