Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cie razach przyjmuję je. Namyśl się pan, oczekuję go, gdzie wskazałem poprzednio.
— Rozumiem, ale zwłoka bezpotrzebna i załatwimy się zaraz. Pociągniemy losy. Kto wyciągnie węzełek, otrzyma rewolwer i z odległości dwudziestu kroków ma trzy strzały do przeciwnika. Czy zgoda?
— Wolałbym coś radykalniejszego, — mruknął Anglik, — ale trudno, pan decydujesz, więc... przystaję...
— Czy możemy zaczynać?
— I owszem.
— A więc dobrze. Przyznam się panu, że wszystko nader wygodnie się składa. Płynu Nureddina mamy tylko na jedną osobę, zwycięzca więc wypije go i wróci spokojnie między ludzi. Pozostały na placu towarzysz nie zrobi mu już żadnego kłopotu, ani żalu. Same losy rozstrzygną drażliwą naszą kwestyę bytu.
Obrałem miejsce i odmierzyłem metę.
Lord tymczasem obejrzał i nabił broń. Gdy wszystko było przygotowane, zawiązałem na chustce węzełek, ukryłem ją w dłoni i dwa wystające końce chustki podałem przeciwnikowi do wyboru.
— Jak pan sądzisz? na którym węzełek? — zapytał, spoglądając spokojnie na twarz moją.
— Wybieraj pan, a zaspokoisz ciekawość, — odrzekłem krótko.
— Biorę lewy; gotów jestem założyć się, że jest z węzełkiem. Chcesz pan trzymać zakład?
— Ależ panie, w takiej chwili...
— Dla Anglika każda chwila dobrą jest do zakładu, propozycyą zaś moja warta zastanowienia. Posłuchaj pan: Kto przegra, otrzyma broń...
— Dziękuję, nie jestem sportmanem.
— Więc pan stanowczo odmawiasz?
— Stanowczo!