Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tkę Laurę, miłego kuzyna Jimmy, marsowego wuja Wallace’a, wuja Olivera o twarzy jak księżyc, wyniosłą ciotkę Elżbietę i nienawitsną ciotkę Ruth.
— Jest to delikatne, wątłe dziecko — rzekła ciotka Ewa swym smutnym, bezbarwnym głosem.
— No, a czegóż mogłaś się spodziewać? — rzuciła ciotka Addie z westchnieniem, które wydawało się Emilce bardzo znaczące. — Ona jest blada, gdyby miała rumieńce, nie byłaby wcale brzydka.
— Nie wiem, do kogo ona jest podobna — rzekł wuj Oliver, patrząc na Emilkę.
— Ona nie wdała się w Murrayów, to jest pewne — rzekła ciotka Elżbieta stanowczo i niechętnie.
„Oni mówią o mnie tak, jakby mnie tu nie było”, pomyślała Emilka z oburzeniem w sercu wobec takiej niestosowności.
— Do Starrów też nie jest podobna — rzekł wuj Oliver. — Wygląda raczej tak, jak dziewczęta z rodziny Byrd’ów, ma oczy i włosy swej babki.
— Nos ma Jerzego Byrd’a — rzekła ciotka Ruth tonem, nie pozostawiającym wątpliwości co do jej zdania o nosie Jerzego.
— Czoło ma swego ojca — rzekła ciotka Ewa, również niechętnie.
— Uśmiech ma swej matki — odezwała się ciotka Laura, lecz tak cichym głosem, że nikt jej nie słyszał.
— I rzęsy też ma Julki... wszak Julka miała bardzo długie rzęsy? — odezwała się ciotka Addie.
Tu przekroczono granice cierpliwości Emilki.
— Zachowujecie się, jakgdybym była lalką z gałganków i z trocin! — wybuchnęła oburzeniem.

42