Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Murrayowie popatrzyli na nią. Może odczuwali pewną skruchę, bo, w gruncie rzeczy, nikt z nich nie był potworem, byli wszyscy mniej lub więcej ludzcy. Widocznie żadne z nich nie umiało znaleźć odpowiednich słów. Milczenie przerwał dopiero tłumiony chichot kuzyna Jimmy’ego, pełen wesołości, całkiem niezłośliwy.
— Dobrze tak, kurczątko! — rzekł. — Staw im czoło, broń się!
— Jimmy! — rzekła ciotka Ruth.
Jimmy uspokoił się.
Ciotka Ruth patrzyła na Emilkę.
— Kiedy ja byłam małą dziewczynką — rzekła — nigdy nie odzywałam się, dopóki mnie nie pytano.
— Gdyby nikt się nie odzywał, dopóki go nie pytają, to wogóle nie byłoby rozmowy — odrzekła Emilka logicznie.
— Nigdy się nie upierałam przy mojem zdaniu — ciągnęła dalej ciotka Ruth surowo. — Za moich czasów małe dziewczynki były odpowiednio wychowywane. Byłyśmy grzeczne i posłuszne starszym. Uczono nas, jak się zachowywać i byłyśmy zawsze „na swojem miejscu”.
— Nie sądzę, żebyście się dobrze bawiły — rzekła Emilka i wtem zastygła w przerażeniu. Nie miała zamiaru wypowiedzieć tego głośno, ona to tylko pomyślała. Ale tak już przywykła przy ojcu do myślenia na głos!
— Bawiły! — powtórzyła ciotka Ruth ze zgorszeniem. — Nie myślałam o zabawie, gdy byłam małą dziewczynką.
— Nie, wiem o tem — rzekła Emilka poważ-

43