Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

siały stare obrazki, oraz dewizy i przysłowia, haftowane włóczką. Były to dzieła jej ciotek, lub też „premje” z czasów ich młodości. Jeden z obrazków przedstawiał dwa anioły stróże. Emilka popatrzyła na ten obrazek z lekceważeniem.
— Nie lubię aniołów ze skrzydłami z piór — rzekła stanowczo. — Aniołowie powinni mieć skrzydła utkane z tęczy.
Na podłodze leżał ładny dywanik, łóżko było wysokie, miękko wysłane, ale ku radości Emilki nie było baldachimu. W oknach wisiały muślinowe firanki. Nad małym stolikiem o wygiętych nóżkach umieszczono zwierciadło owalne w zniszczonej ramie. Emilka z zachwytem stwierdziła, że może się cała przejrzeć w tem lustrze i że nie wygląda w niem jak straszydło. Dwa wysokie czarne krzesła i wyblakła otomana dopełniały umeblowania. W pobliżu okna zauważyła Emilka kominek.
— Ciekawa jestem, czy ciotka Elżbieta pozwoli mi palić ogień na tym kominku — pomyślała Emilka.
Pokój przepojony był tym urokiem, cechującym wszystkie pokoje, w których umeblowanie jest gustowne, a ściany i podłoga są sharmonizowane w tonach i w stylu z całem otoczeniem. Emilka zdawała sobie z tego sprawę. To był jej pokój; już go polubiła, czuła się tu zadomowiona, jakgdyby w nim mieszkała oddawna.
— Tu jest moje właściwe miejsce — wyszeptała, uszczęśliwiona.
Czuła się rozkosznie bliską swej matki, jakby Julja Starr uplastyczniła się nagle, jakby jej się objawiła. Pochłaniała ją myśl, że tę koronkową serwetę

347