Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tą bramą widniały dwa wielkie psy kamienne o ponurych fizjonomjach.
Wielkie drzwi, prowadzące do hallu, stały otworem. Na progu stanęła drobna postać kobieca. Stary Kelly zaczął się śpieszyć. Postawił szybko na ziemi Emilkę i jej walizkę uścisnął jej rękę i szepnął: „Nie zgub aby podkowy. Do widzenia. Miej zimną głowę, a gorące serce”. Zniknął, zanim stara kobieta zbliżyła się do nich.
— A więc to jest Emilka ze Srebrnego Nowiu!
Słowa te wypowiedział ostry, nieomal piskliwy głos kobiecy. Szczupła dłoń, twarda i koścista, objęła jej rączkę i skierowała ją ku drzwiom. Nie było tu czarownic, zapewne, niemniej Emilka dotknęła ręką końskiej podkowy w kieszeni.

23.
UKŁAD Z DUCHAMI

— Twoja ciotka jest w saloniku — rzekła Karolina Priest. — Chodź ze mną. Czy jesteś zmęczona?
— Nie — rzekła Emilka, idąc za Karoliną i przyglądając jej się. Jeżeli to była czarownica, to w każdym razie bardzo drobna i niepozorna. Była wzrostu Emilki. Miała na sobie jedwabną suknię i pelerynkę, wszystko czarne, skromne. Włosy były żółtawe, a twarz pomarszczona bardziej, niżby się wydawało możliwe. Miała zielone oczy, które, jak to ustali Emilka w przyszłości, były cechą charakterystyczną rodziny Priestów.

293