Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
19.
POJEDNANIE

Emilka nasłuchiwała z niepokojem w poniedziałek rano, ale żaden złowieszczy dźwięk nie dochodził jej uszu. Wieczorem tegoż dnia spotkała, wracając ze szkoły, Wysokiego Jana, który jechał pod górę bryczką.
— Czy wolno pani służyć windą, panno Emiljo ze Srebrnego Nowiu? — spytał uprzejmie.
Emilka wdrapała się na bryczkę, czuła się nieswojo. Ale Wysoki Jan uśmiechał się bardzo przyjaźnie.
— A zatem podbiłaś serce ojca Cassidy — rzekł. — Powiedział do mnie: najsłodsza dziewuszka, jaką kiedykolwiek widziałem na świecie. Aż się serce ściska, że się jest biednym, samotnym księdzem.
— W ładną sytuację mnie wplątałaś — ciągnął dalej Wysoki Jan z uśmiechem — jestem równie dumny, jak Murrayowie, a twoja ciotka Elżbieta powiedziała mi rzeczy, których się nie zapomina. Więc postanowiłem wyciąć lasek, a ty przysyłasz mi księdza, który mi w twojem imieniu wyjeżdża z argumentami nie do odparcia. Ale zapowiedziałem mu, że muszę się z tobą porozumieć i że ostateczna decyzja zależy od ciebie.
— Cóż ja mam zrobić, panie Wysoki Janie? — spytała Emilka, poruszona.
— Musisz puścić w niepamięć tę historję z jabłkiem. A potem musisz nadal przychodzić do mnie. Brak mi ciebie, ciebie i Ilzy, więc skoro ja robię ci tak

255