Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ma ani jednego anioła na kościółku w Czarnowodzie. Dlaczego katolicy mają wszystkich aniołów? Ale nie pora na te rozważania, gdyż drzwi się otwierają i służąca spogląda pytająco.
— Czy ojciec Cassidy jest w domu? — spytała Emilka urywanym głosem.
— Tak jest.
— Czy mogę się z nim widzieć?
— Proszę wejść — rzekła służąca. Widocznie nietrudno było dotrzeć do ojca Cassidy; Emilka była przygotowana na jakieś tajemnicze ceremonje, a może nawet na odprawę. Służąca wprowadziła ją do małego saloniku i poszła po ojca Cassidy, który, jak mówiła, pracuje w ogródku. To brzmiało bardzo naturalnie i zachęcająco. Ojciec Cassidy nie może być taki straszny, skoro pracuje w ogródku.
Emilka rozglądała się ciekawie dokoła. Znajdowała się w ładnym pokoju: fotele były miękkie, wyściełane, pełno tu było kwiatów i obrazów. Nic niepokojącego nie mogła dostrzec, chyba tego ogromnego czarnego kota, siedzącego na bibljotece. Emilka ubóstwiała koty i zawsze żyła w przyjaźni z każdym nowo - poznanym kotem. Ale takiego kota nigdy nie widziała dotychczas. Miał złotawe, bezczelne oczy, oprawne w czarny aksamit sierści i zdawał się należeć do całkiem innej rasy zwierząt, niż jej znajome, poczciwe kociaki. Pan Dare nie trzymałby chyba takiej bestji w swoim domu. Emilka bała się znowu ojca Cassidy.
Wtem drzwi się otworzyły i wszedł ojciec Cassidy z najmilszym uśmiechem na ustach. Emilka podniosła na niego badawcze spojrzenie, to swoje nagłe spojrzenie, które było jej zwyczajem, a raczej darem

243