Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nosząc ulgi jej zbolałemu sercu. Emilka uważała, że serce to jest złamane, że nie będzie mogła żyć nadal, cierpiąc tak bardzo. Niktby nie mógł.
Emilka pokochała Srebrny Nów, jakgdyby żyła tu od urodzenia. Kochała każdy kamień, każde drzewko, każdy gwóźdź w kuchni, każdą kępkę mchu na dachu mleczarni. Myśl, że piękność dworku ucierpi, była jej nieznośna. A cóż dopiero myśl, że ogród kuzyna Jimmy nie przetrzyma tego wycięcia gaiku, chroniącego owoce i jarzyny od wiatrów północnych! Emilka kochała ten ogródek nie mniej, niż sam kuzyn Jimmy. A przytem znikną jej ścieżki: Dzisiejsza, Wczorajsza i Jutrzejsza, zniknie z powierzchni ziemi ta altana, gdzie Ilza i ona spędziły tyle cudnych chwil, zniknie miejsce tylu uroczych wspomnień.
O, tak! Wysoki Jan dobrze przygotował swą zemstę, cios był wymierzony celnie!
Kiedy usłyszą dźwięk siekier, rąbiących pnie drzewne? Co rano Emilka nasłuchiwała z najwyższem napięciem niepokoju i trwogi. Co wieczór, wracając ze szkoły, drżała na myśl o widoku, jaki może ujrzy za chwilę. Chwilami wydawało jej się, że już dłużej ciężaru życia nie będzie mogła znosić. Codziennie wyrażała ciotka Elżbieta jakąś naganę, zwalającą na nią całą odpowiedzialność za to nowe nieszczęście. Dziewczynka stała się chorobliwie przewraźliwiona. Pragnęła nieomal, żeby Wysoki Jan zaczął już wyrąb gaiku i skończył z tem jaknajrychlej. Gdyby Emilka była kiedykolwiek słyszała historję o Damoklesie, byłaby mu współczuła z całej duszy. Gdyby była miała nadzieję, że to odniesie skutek, byłaby zrzuciła z serca pychę Murrayów i pychę Starrów i wszelką inną od-

238