Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dzinnej. Nowiny szybko rozchodziły się w Czarnowodzie, więc i ta dotarła rychło do Srebrnego Nowiu i wstrząsnęła jego mieszkańcami tak, jak nic nimi nie wstrząsnęło od długiego szeregu lat. W oczach ich równało się to katastrofie.
Elżbieta i Laura nie mogły w to uwierzyć. To było niewiarogodne. Ten gaik sosnowy był tutaj zawsze, moralnie należał on do Srebrnego Nowiu. Nawet Wysoki Jan Sullivan nie ośmielił się go wyciąć. Ale Wysoki Jan zażywał tej niepocieszającej opinji, że czyni to, co zapowiada: a jeżeli to uczyni... jeżeli uczyni...
— Srebrny Nów będzie zniszczony — biadała ciotka Laura — będzie wyglądał okropnie, całe piękno zostanie unicestwione, wiatry północne i burze morskie będą miały dostęp, a dotychczas było tu zawsze ciepło i zacisznie. Ogród Jimmy’ego będzie też zniszczony.
— Oto rezultaty przyjazdu Emilki do naszego domu — rzekła ciotka Elżbieta.
To były okrutne słowa, jeżeli nawet wziąć pod uwagę wszelkie okoliczności łagodzące, były to słowa okrutne i niesprawiedliwe, gdyż jej własny sarkazm i ostry język Murrayowski przyczyniły się do obecnego stanu rzeczy niemniej, niż Emilka. A Emilkę przeszyły te wyrazy strasznym bólem, który przetrwał lata całe. Biedna Emilka miała już i bez tego dosyć utrapień. Teraz czuła się tak wyklętą, że nie mogła jeść, ani spać w nocy. Elżbieta Murray była wprawdzie gniewna i nieszczęśliwa, lecz snu jej to nie pozbawiało. Przy niej zaś leżała w ciemnościach drobna istotka, po której policzkach spływały wielkie łzy, nie przy-

237