Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

spódnica mi się nie podoba — rozmyślała, sięgając po swój ukochany papier listowy. Będzie to ostatni list, jaki napisze kiedykolwiek. Do ojca nie trzeba pisać, zobaczy go niebawem. Ale Ilza musi otrzymać list jej należny, droga, kochająca, gorąco kąpana Ilza, która właśnie dzień przedtem zwymyślała ją w obelżywy sposób i trapiona będzie teraz do końca życia wyrzutami sumienia.
„Najdroższa Ilzo”, pisała Emilka drżącą nieco ręką, z zaciśniętemi mocno ustami. „Umrę niebawem. Otrułam się jabłkiem, które Wysoki Jan przygotował dla szczurów. Nie zobaczę cię już nigdy, ale piszę te słowa, aby Ci powiedzieć, że cię kocham i zwalniam cię z wyrzutów sumienia. Nie żałuj, że mnie nazwałaś gadziną i krwiożerczą małpą. Przebaczam ci, tak, że możesz się tem nie przejmować. Żałuję, że ci odpowiedziałam, iż jesteś niegodna nawet mej pogardy: ani przez chwilę nie myślałam tego, co mówiłam. Pozostawiam Ci w spadku wszystkie potłuczone talerze i półmiski. Proszę, pożegnaj Tadzia w mojem imieniu. On już mnie nie nauczy, jak uwiązywać robaka na wędce. Przyrzekłam mu, że się tego nauczę, bo nie chciałam, żeby mnie miał za tchórza, ale cieszę się, że do tego nie doszło, bo teraz rozumiem, co czuje taki robak. Ja nie czuję się chora, ale nie wiem, jakie są objawy otrucia, a Wysoki Jan powiedział, że ta trucizna wystarczyłaby do zabicia tuzina szczurów, a zatem minuty moje są policzone. O ile ciotka Elżbieta się zgodzi, przeznaczam dla Ciebie mój wenecki naszyjnik. Jest to jedyny cenny przedmiot, jaki posiadam. Nie pozwól, żeby zrobiono cokolwiek złego Wysokiemu Janowi, bo on nie miał zamiaru mnie otruć.

177