Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
13.
CÓRA EWY

Srebrny Nów słynny był ze swych jabłek. Tej, pierwszej jesieni, którą Emilka tam spędzała, ogródek owocowy dał obfity plon. Jabłka nie były „tabu”; Emilce wolno było jeść, ile jej się podobało, nie wolno jej było tylko zabierać sobie owoców do łóżka. Ciotka Elżbieta, zwolenniczka wzorowego porządku, nie życzyła sobie obierzyn na pościeli. A ciotka Laura wzdrygała się na samą myśl, że człowiek, jedzący owoce pociemku, może połknąć robaka, bo go nie dojrzy. Ale Emilka miała nieograniczoną możność zaspokajania swego apetytu; mogła jeść jabłka w obrębie domu, za dnia, ile tylko mogła i zechciała, lecz w naturze ludzkiej jest jakiś dziwny pęd do tego, co cudze, jakgdyby to cudze miało inny, lepszy smak, niż to, co nasze i co dozwolone. Zresztą, ów przebiegły wąż w raju wiedział o tem dobrze. Emilka, jak większość ludzi, odznaczała się owym pociągiem do własności cudzej i zakazanej, to też przyszło jej na myśl, że u Wysokiego Jana rosną najsmaczniejsze jabłka. Miał on zwyczaj układania swych jabłek w szeregi na belce pod niskim sufitem swego warsztatu stolarskiego. Samo przez się było zrozumiałe, że ona i Ilza mogły się poczęstować, ilekroć odwiedzały tę izbę, pokrytą trocinami, pełną kurzu. Emilka szczególnie lubiała trzy odmiany jabłek Wysokiego Jana, a z tych bodaj że najsubtelniejszy smak miały wielkie zielone „słodkie jabłka”, które dzieci zazwyczaj jadają najchętniej. Emilka uważała za stracony każdy

171