Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
12.
NOWA PRZYJACIÓŁKA.

Emilka i Ilza spędziły rozkoszne dwa tygodnie, zanim doszło do pierwszej ich bitwy. Była to istna bitwa, tyle tylko, że bezkrwawa, a przyczyną jej była kwestja, czy urządzić salonik w domku, który budowały z piasku na ścieżce Wysokiego Jana, czy nie. Emilka domagała się saloniku, a Ilza nie zgadzała się na to stanowczo. Nareszcie Ilza straciła cierpliwość i wpadła w istny szał Burnleyowski. W złości była niezmiernie wymowna i ten huragan wyrazów, nieobjętych słownikiem, wykrzyczany aż do ochrypnięcia prosto w twarz biednej Emilki, byłby oszołomił każdą inną dziewczynkę w Czarnowodzie. Ale Emilka zbyt była oswojona ze światem wyrazów, ażeby dać się pokonać tak łatwo. I ona się rozgniewała, ale w inny sposób. Zachowała godność i powagę, okazała pogardę iście Murrayowską, bardziej irytującą niż uniesienie. Gdy Ilza przestawała krzyczeć, ażeby tchu zaczerpnąć, rzucała Emilka urywane, ironiczne uwagi, które doprowadziły Ilzę do tem większego szału. Emilka siedziała spokojnie na dużym kamieniu, skrzyżowała nogi, oczy jej pociemniały tylko, a policzki były purpurowe. Ilza również była zaczerwieniona, a oczy jej miotały iskry. Obie były takie ładne w swej złości, że możnaby nieledwie żałować, iż nie gniewają się częściej.
— Nie powinnaś mniemać ty, mały podrzutku, ty, głupia sikoro, że będziesz mną rządzić, dlatego, że

153