Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Skąd masz takie informacje? — zdziwiła się ciotka Laura.
— Z mojej własnej głowy. Ciotko Lauro, Ilza Burnley i ja będziemy przyjaciółkami. Lubię ją, zawsze czułam, że ją polubię, skoro się nadarzy sposobność... Nie sądzę, abym mogła kiedykolwiek pokochać którąkolwiek dziewczynkę, ale ją lubię.
— Biedna Ilza! — westchnęła ciotka Laura.
— Tak, jej ojciec jej nie lubi. Przecież to okropne? — rzekła Emilka. — Dlaczego on jej nie lubi?
— Owszem, kocha ją w gruncie rzeczy. Zdaje mu się tylko, że nie.
— Ale dlaczego mu się tak zdaje?
— Za młoda jesteś, Emilko, aby zrozumieć.
Emlika okropnie nie lubiła, gdy jej mówiono, że jest za młoda, aby rozumieć. Czuła, że może doskonale zrozumieć wszystko, o ile dorośli zadadzą sobie trud wytłumaczenia jej różnych zjawisk, i zaniechają tej swojej tajemniczości.
— Chciałabym móc się modlić za nią. A toby nie było w porządku, z chwilą, gdy wiem, co ona o tem myśli. Ale zawsze proszę Boga, aby pobłogosławił wszystkich moich przyjaciół, czyli ją również, bo ona teraz do nich należy. Może i z takiej modlitwy wyniknie dla niej coś dobrego. Czy „do licha” jest wyrazem, który można używać, ciotko Lauro?
— Nie!... Nie!...
— Szkoda — rzekła Emilka z powagą. — Żałuję, gdyż jest to zwrot pełen zacięcia.

152