Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Och, naturalnie, ty należysz do Ludu Wybranego — szydziła Czarnooka.
— Rzecz jasna, że tak — odparła Emilka.
Wróciła do budynku szkolnego, z tej bitwy wyszła zwycięsko.
Ale nie tak łatwo było zażegnać złe moce, sprzysiężone przeciw niej. Dużo było szeptów i spiskowania; gdy odeszła, odbyła się narada z chłopcami, którym wręczono kilka ołówków i gumę do żucia wzamian za otrzymane wskazówki.
Przyjemne poczucie zwycięstwa, oraz odblask „Promyka” towarzyszyły Emilce w ciągu całego popołudnia, chociaż panna Brownell ośmieszała jej błędy w sylabizowaniu. Wszystkie dziewczynki chichotały, z wyjątkiem jednej, której nie było zrana. Emilka ciekawa była, kto to taki. Była również niepodobna do reszty, jak Emilka, lecz w całkiem innym stylu. Była wysoka, źle odziana w zbyt długą suknię z pomiętego, wyblakłego materjału i bosonoga. Rzadkie włosy, krótko przystrzyżone, rozwiewały się dokoła jej głowy, tworząc rodzaj złotej aureoli. Jej błyszczące oczy były tak przezroczyste, tak jasne, jakby były przetykane promieniami słonecznemi. Usta miała szerokie, podbródek wystający, krnąbrny. Nie można było nazwać jej ładną, ale w twarzy jej było tyle życia, tyle zmiennej mimiki, że Emilka nie mogła oczu od niej oderwać. Była to jedyna dziewczynka, na której panna Brownell nie ostrzyła swego dowcipu podczas lekcji, chociaż i ona robiła błędy, te same, co inne koleżanki.
Podczas rekreacji jedna z dziewczynek podeszła do Emilki z pudełkiem w ręku. Emilka wiedziała, że

107