Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jest to Rhoda Stuart, uważał ją za bardzo ładną i milutką. Rhoda była obecna w południe, podczas walnej bitwy, ale nie odezwała się ani razu. Ubrana była w czerwoną sukienkę z lekkiej wełny, miała włosy długie o miedzianym połysku, wielkie błękitne oczy, różowe usteczka, rysy drobne i regularne, jak u lalki, głosik słodki. Jeżeli można było pomówić pannę Brownell o faworyzowanie jednej z uczennic, to ulubienicą tą była niezawodnie Rhoda Stuart, która i w gronie koleżanek robiła wrażenie popularnej osobistości. Starsze dziewczynki rozpieszczały ją i okazywały jej czułość i podziw.
— Oto jest prezent dla ciebie — rzekła słodko Rhoda.
Emilka wzięła z jej rąk pudełko, nie podejrzewając niczego. Uśmiech Rhody byłby uśpił najsroższą nieufność. Przeżyła chwilę szczęścia, otwierając pudełko. Naraz... cisnęła je ze wstrętem na podłogę i stała bez ruchu, drżąca, blada, zmieniona. W pudełku leżał wąż, stworzenie, wzbudzające w Emilce uczucie niewypowiedzianego obrzydzenia. Nie wiedziała nawet, czy był to żywy wąż, czy zabity.
Sam ten widok obezwładnił ją.
Ogólny chichot był odpowiedzią na ten odruch wstrętu.
— Jabym się nie bała zdechłego węża! — szydziła Czarnooka.
— Czy możesz napisać wiersz na ten temat? — śmiała się Piegowata.
— Nienawidzę was! Nienawidzę was! — krzyknęła Emilka. — Jesteście podłemi, nienawistnemi dziewczynkami!

108