Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

buntem. Ciotka Elżbieta ubrała ją mianowicie w okropny fartuch bawełniany i niemniej okropny kapelusz, wydobyty ze strychu w Srebrnym Nowiu. Fartuch był to worek z rękawami i kołnierzykiem. Najbardziej oburzały Emilkę rękawy. Zbuntowała się tak dalece, że aż z oczu jej trysnęły łzy, ale ciotka Elżbieta nie lubiła niedorzeczności. Emilka poznała w tym momencie Murrayowskie spojrzenie: na ten widok stłumiła swe uczucia i dała włożyć na siebie ów fartuch.
— Był to jeden z fartuszków twojej matki, gdy była w twoim wieku, Emilko — rzekła ciotka Laura pocieszająco i trochę sentymentalnie.
— W takim razie — odrzekła Emilka niepocieszona i niesentymentalna — nie dziwię się, że uciekła z ojcem, skoro tylko dorosła.
Ciotka Elżbieta zapięła ostatni guzik fartucha i niezbyt delikatnie pchnęła Emilkę naprzód.
— Włóż kapelusz — rozkazała.
— Och, proszę cię, ciotko Elżbieto, nie zmuszaj mnie do noszenia tej okropności.
Ciotka Elżbieta, nie tracąc słów, wtłoczyła kapelusz własnoręcznie na głowę Emilki. Z pod kapelusza dał się słyszeć wyzywający, jakkolwiek trochę drżący głosik.
— Wszystko jedno, ciotko Elżbieto! Bogu nie możesz rozkazywać!
Ciotka Elżbieta była tak rozgniewana, że przez całą drogę nie odezwała się ani razu. Przedstawiła Emilkę pannie Brownell i odjechała. Lekcje już się rozpoczęły, tak że Emilka zawiesiła kapelusz na gwoździu przy wejściu i zajęła miejsce przed pulpi-

101