Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tem, wskazanym jej przez pannę Brownell. Już sobie powiedziała w duchu, że nie lubi panny Brownell i że nie polubi jej nigdy.
Panna Brownell miała w Czarnowodzie opinję doskonałej nauczycielki, którą to opinję zawdzięczała swej surowości i umiejętności trzymania uczennic w „ryzie”. Była to szczupła osoba lat średnich o bladej twarzy, wystających zębach, których większość pokazywała w uśmiechu, o zimnych, badawczych oczach, jeszcze zimniejszych, niż oczy ciotki Ruth. Emilka czuła, że te niemiłosierne oczy przenikają do dna jej wrażliwej duszyczki. Emilka umiała w potrzebie zdobyć się na odwagę; ale w obecności natury, której niechęć odczuwała instynktownie, kurczyła się, odczuwała raczej wstręt, niż lęk.
Była przedmiotem ogólnej ciekawości w ciągu całego poranku. Szkoła w Czarnowodzie była duża, uczyło się tu 20 dziewczynek w jej wieku mniej więcej. Emilka oglądała się ciekawie za siebie i myślała w duchu, że sposób, w jaki spoglądały na nią wzajemnie, szepcząc i trącając jedna drugą, był wysoce niewłaściwy. Odczuła nagle wielki smutek i tęsknotę za domem, odczuła boleśnie swoją samotność, potrzebę bycia przy ojcu, w ich starym domu, wśród tych przedmiotów, które tak kochała.
— Dziewczynka ze Srebrnego Nowiu płacze — szepnęła dziewczynka o czarnych oczach, siedząca po drugiej stronie klasy. Rozległ się chichot.
— Co ci się stało, Emilko? — spytała nagle panna Brownell tonem oskarżenia.
Emilka milczała. Nie mogła powiedzieć pannie

102