Gdybym była to powiedziała ciotce Elżbiecie, tak jak właściwie powinnam, nie wynajęłaby go już nigdy do roboty, a on musi pracować na swą biedną żonę i swoje biedne dzieci. Dochodzę do wniosku, że nie jest łatwą sprawą rozróżnić, które nasze uczynki są dobre, a które złe.
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Wczoraj gniewała się bardzo ciotka Elżbieta, ponieważ nie zgodziłam się napisać „pośmiertnego wspomnienia wierszem” na cześć starego Piotra DeGeer, który zmarł w zeszłym tygodniu. Pani DeGeer przyszła i poprosiła mnie o to. Ja nie chciałam, byłam bardzo oburzona tą prośbą. Uważałam, że byłaby to profanacja mojej sztuki, chociaż, rzecz prosta, nie powiedziałam tego pani DeGeer. Po pierwsze byłoby ją to uraziło, a powtóre, nie byłaby miała najlżejszego pojęcia, o co mi chodzi. Nawet ciotka Elżbieta nie mogła zrozumieć, kiedy po odejściu pani De Geer tłumaczyłam jej mój punkt widzenia.
— Piszesz wiecznie stosy głupstw, które nikomu na nic się nie przydadzą — rzekła. — Mogłabyś też napisać coś, co znajdzie zastosowanie. Toby było zrobiło przyjemność biednej pani DeGeer. „Profanacja twej sztuki”! Doprawdy! Skoro już musisz mówić, Emilko, dlaczego nie mówić rozsądnie?
Spróbowałam mówić rozsądnie:
— Ciotko Elżbieto — rzekłam poważnie — jakżebym mogła napisać dla niej taki wiersz? Nie mogę przecież pisać nieszczerze, aby zrobić komuś przyjem-