Strona:Emilka dojrzewa.pdf/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

2 marca 19 ...

Byliśmy dzisiaj wszyscy na pogrzebie — starej pani Sary Paul. Zawsze chętnie chodzę na pogrzeby. Kiedy to powiedziałam, ciotka Elżbieta popatrzyła ze zgorszeniem na ciotkę Laurę, a ciotka Laura rzekła:

— Och, droga Emilko!

Ja dość lubię gorszyć ciotkę Elżbietę, ale zawsze mi przykro, ilekroć zasępię ciotkę Laurę, ona jest taką kochaną, słodką istotą. Więc jej próbowałem wytłumaczyć moje pobudki. Ale czasami bardzo jest trudno coś wytłumaczyć, zwłaszcza ciotce Elżbiecie.

— Pogrzeby są zajmujące — rzekłam — i zabawne także.

Najwidoczniej pogorszyłam tylko sytuację tem powiedzeniem. Chociaż ciotka Elżbieta wie doskonale, że zabawne jest oglądać krewnych pani Paul na jej pogrzebie, tych krewnych, którzy od szeregu lat jej nienawidzili (coprawda nie dawała się lubić, trzeba to stwierdzić, chociaż umarła!), a teraz siedzą z chusteczkami przy oczach i udają, że płaczą. Wiedziałam dobrze, co każdy po szczególe i wszyscy razem myślą w duchu. Jakób Paul rozmyślał, czy „stare utrapienie” zapisało mu coś w swej ostatniej woli, a Alicja Paul, która wiedziała, że nic nie dostanie, miała nadzieję, że Jakób również został pominięty. Toby jej ulgę było sprawiło. A pani Karolowa Paul zastanawiała się, w jakim przeciągu czasu będzie można urządzić dom inaczej, według swych upodobań, całkiem różnych od gustu nieboszczki. A ciotka Michalina troszczyła się, że za mało kazała upiec mięsiwa dla tej ilości kuzynów i kuzynek, bo nigdy się nie spodziewała takiego

28