Strona:Emilio Salgari - Dramat na Oceanie Spokojnym.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czaszkę ludzką i okazałych skrzydłach mających co najmniej pięć stóp długości. Widać było, jak borykały się z wiatrem, kłębiąc się ponad falami, a wśród ryków i poświstów rozdąsanej przyrody słychać było ich wrzaski chrapliwe i niezgodne.
Mieszkańcy morza byli też jakby zaniepokojeni, gdyż pomiędzy falami ukazywały się nieprzeliczone zgraje rekinów o potężnych szczękach uzbrojonych trzema rzędami zębów; w powietrzu zaś unosiły się zastępy dziwnych ryb latających, jaskółek morskich[1], opatrzonych szerokiemi, podobnemi do skrzydeł płetwami. Ryby te wzbijają się wgórę silnem uderzeniem ogona, przebiegają przestrzeń 150-200 metrów, poczem ledwie opadłszy w morze, podejmują lot powtórnie, rozpościerając płetwy brzuszne i poruszając niemi tak szybko, jakby ich miały nie dwie, ale cztery.
„Nowa Georgja“, choć zaatakowana zewszechstron przez wielkie przelewy, wdzierające się niekiedy na sam pokład, trzymała się jednak tęgo i dzielnie stawiała czoło huraganowi.

Wiedziona żelazną ręką starego Asthora, trzymała się trwale kierunku południowo-zachodniego, by w ostatecznym razie móc znaleźć schronienie w zatokach którejś z wysepek. Kołysała się nieboga rozpaczliwie, pokrywała się od plichty do rufy wodą, nurzała się w łonie fal opryskujących pianą jej silne burty, wdzierała się na czuby gór ruchomych, staczała się na dno przepaści, bukszprytem chłostała przelewy, ilekroć nachyliła się

  1. Exocoetus evolans