Strona:Emilio Salgari - Dramat na Oceanie Spokojnym.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rze. Atoli zły los uwziął się widocznie na „Union“, gdyż w pięć dni później statek się rozbił koło Fidżi-Lewu, a załoga została napadnięta i zjedzona przez tych okropnych amatorów mięsa ludzkiego.
— Czyż ci nieszczęśliwcy nie mogli się bronić?
— Polinezyjczycy są odważni i nie boją się broni palnej. Gdy jaki okręt zawinie do ich brzegów, wówczas nic ich nie zdoła powstrzymać: ze straszliwą śmiałością wdzierają się na burty i…
Nie dokończył zdania. Pochylił się nagle nad burtą i z głęboką uwagą przyglądał się wodzie, która wznosiła się w kształcie dużej fali, kołysząc „Nową Georgją“.
— Uderzyliśmy! — zawołał.
— Gdzie? — spytała Anna, blednąc.
— O dno.
— Pewno się mylisz.
W tejże chwili na przodzie okrętu podniosła się silna wrzawa. Majtkowie zaczęli biegać od bakortu do sztymborku, zasypując się wzajemnie gradem krzyżowych pytań i odpowiedzi.
— Czy natknęliśmy się na jakąś skałę?
— Nie widzę żadnej.
— Czy nie rozbiliśmy się?
— Nie!
— Tak!
— Ależ okręt ociera się o dno!
— Zbadajcie, co się stało! — krzyczał stary Asthor. — Prędzej, bo może być za późno!
Kapitan Hill, opanowany wielkiem wzruszeniem, zupełnie zresztą zrozumiałem, skoro statek