Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zgromadzenie, gdy pani Desir wyglądając oknem krzyknęła:
— Jest, jest, przyjechał!
Istotnie przyjechał Pluchart bryczką. Z koni buchała para. Wyskoczył i począł się witać. Był to szczupły, nieco pretensyonalny człowiek, o za wielkiej nieco może, kwadratowej głowie, ubrany w czarne sukienne ubranie dobrze się mającego robotnika. Od pięciu lat nie wziął w rękę pilnika, fryzował się, muskał i dumny był ze swej swady. Pozostała mu jeno pewna niezręczność ruchów i paznogcie u wielkich rąk spiłowane swego czasu róść już nie chciały. Czynny, sprytny niezmordowanie jeździł po całem kraju i agitował bez wytchnienia.
— Nie bierzcie mi za złe! — począł uprzedzając zarzuty. — Wczoraj konferencya w Preuilly, wieczór zgromadzenie w Valencay, dziś rano śniadałem z Sauvagnatem w Marchiennes... Ledwo dopadłem wózka. Wyczerpany jestem, zachrypły, ale to nic, będę mówił.
Miał wejść, gdy coś mu wpadło do głowy.
— Ach, gdzież legitymacye, byłbym zapomniał! A to byłoby pięknie!
Pobiegł do wózka zataczanego właśnie do stajni, wyjął szkatułkę czarną i wziął ją pod pachę.
Stefan szedł za nim rozpromieniony, zaś Rasseneur ledwie śmiał podnieść oczy na Plucharta, który zbliżył się doń i przelotnie podając mu rękę szepnął: Co za komika. Dlaczegóż nie zwoływać zgromadzeń? Ile razy trafia się sposobność trzeba to robić zawsze! Pani Desir zapraszała by coś przekąsił lub wypił, ale powiedział, że nie głodny, a z zasady nie pije przemawiając. Zresztą spieszno mu bardzo, gdyż wieczór ma stanąć w Joiselle, by omówić różne sprawy z obywatelem Legoujeux. Gromadką wraz z Maheuem i Levaquem którzy właśnie nadeszli, wkroczyli do sali, poczem zamknięto ją na klucz, by ktoś niepowołany nie wtargnął. Dało to dowcipnisiom asumpt do żarcików, że pewnie tam w sali porodzi zgromadzenie dziecko. Zacharyasz i Moquet śmiali się najgłośniej.