Strona:Emil Szramek - Juliusz Ligoń.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Niechże Bogu będą dzięki,
Że nam to dał z szczodrej ręki!

II.

O śliczna naturo, jak tu w łonie swoim
Serce rozweselasz miłym wzrostem twoim!
Od najmniejszej trawki do dębu wielkiego,
Wszystko tu nabawia widoki miłego.
Wszystko dobroć świadczy, mile rozwesela,
Wszystko za miłego jest tu przyjaciela,
Wszystko rośnie w górę i niby tak kreśli,
By każdy do nieba wznosił swoje myśli.

Podczas walki kulturnej Ligoń wierszami krzepił lud wylękany i jak prorok podnosił swój głos, pełen wiary w zwycięstwo sprawy katolickiej i narodowej.

Bo któż jak Bóg? Michał woła,
Słuchajcie wrogi dokoła:
Któż Go z was pokonać zdoła?
Daremne wasze mozoła!
Na próżno się wielu sili,
By Kościół, język zgubili.
Na próżno je w grób wkładają
I kamieniem przywalają,
Na próżno tam stoją straże,
Gdzie im Kościół stać nie każe;
Na próżno lud prześladują,
W różnych pismach okłamują.
Daremne wszystkie nadzieje,
Bo Pan Bóg się z głupich śmieje.
On powiedział: Jam obrońca,
Będę z Kościołem do końca!