Strona:Elwira Korotyńska - Zimowy gość.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ptaszęta ukryły się w gniazdach lub przytulone do siebie drżały w zagłębiach muru lub pod strzechami.
Nad oknem Oleńki na dachu mieszkała wróbla rodzina.
Składała się ona z pary wróblej i dwojga dzieci.
Bieda tam była straszliwa. Dopóki na polach uzbierać było można ziarenek, na drzewach uskubać trochę owocu, wesoło było w gniazdeczku.
Ale gdy śnieg zasypał pożywienie, na drzewach ani odrobiny owocu, wróble przymierać poczęły głodem i drżeć od zimna.
Starzy wyruszywszy pewnego dnia po pożywienie — nie wrócili już więcej. Padli gdzieś ofiarą mrozu i wichrów. Starszy synek zapragnął iść na poszukiwanie rodziców i zostawiwszy braciszka w gniazdeczku odfrunął wdal, aby nie wrócić.
Biedna sierotka nie wiedziała, co z sobą począć. Żyć chciała, kończyć tak