Strona:Elwira Korotyńska - Wyprawa do królewskiego pałacu.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 8 —

donieść królowi o spadających niebiosach.
Pogoda była piękna, trochę upał dokuczał, spociła się kurka, spocił się jej małżonek, ale czegóż się nie robi i nie cierpi dla dobra ludzkości, zwłaszcza gdy się ma tak szlachetne serca, jak ci oboje?
Przelecieli już dobry kawałek drogi, gdy nagle coś zakwakało i wspaniały kaczor zagrodził im drogę..
— Dzień dobry państwu! — zakwakał.
— Dzień dobry, — odpowiedzieli małżonkowie.
— Dokąd to idziecie? — spytał ciekawie kaczorek.
— Do królewskiego pałacu, — rzekła Czubatka, — idę oznajmić królowi, że opadają niebiosa.
— To i ja z wami pójdę! — wykrzyknął kaczor.
— Bardzo nam będzie przyjemnie! — zapiał kogut.
Czubatka, kogut i kaczor biegnąc