Strona:Elwira Korotyńska - Wyprawa do królewskiego pałacu.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 7 —

Z głośnym krzykiem, z uczuciem strachu, który jej śliczny czubek uniósł do góry, wołała wciąż, że iść musi do króla.
Ubrana w amarantowy płaszczyk i fantazyjny kapelusz, pędziła co sił starczyło.
Droga była nierówna, potykała się nieraz Czubatka, ale to jej nie odstraszało od podróży.
Pierwszym którego spotkała, był jej ukochany mężulek.
— Dzień dobry, żoneczko, — zapiał kogucik.
— Dzień dobry! — zagdakała kurka.
— Dokąd idziesz, najmilsza? — zapytał kogucik.
— Do królewskiego pałacu, aby powiedzieć królowi, że niebo zaczyna opadać!
— To i ja z tobą pójdę!
— Bardzo mi będzie miło iść z tobą, mój koguciku!
I poszli we dwoje: mąż i żona, aby