Strona:Elwira Korotyńska - Roztropne prosiątko.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wiedział, że trzy prosiątka wyszły z pod matczynej opieki, pamiętał, że zjadł tylko dwoje... Gdzież trzecie?
Węszył, węszył, chodził i wynalazł.
— Aha! mam cię! — i oblizał się myśląc o smacznym kąsku, który go nie ominie z pewnością.
Podszedł do kamiennego domku i zapukał:
— Puk! Puk!
— A kto tam?
— To ja, przyjaciel!
Pobiegło prosiątko do okna, spojrzało i widząc, co to za przyjaciel chce wejść do jego domku, odpowiedziało:
— O, nie, nie, mój panie, nie wpuszczę cię nigdy!
— Coo? Nie wpuścisz? Zobaczymy. Zaraz rozwalę twój domek i ciebie zjem!
Gryzł i gryzł, szarpał pazurami, rzucał się całem cielskiem o kamienne mury, ale nie mógł nic zrobić, domek był mocny i nie padł pod jego ciosami.
Wtedy wilk użył podstępu:
— Prosiątko kochane, — rzekł słod-