Przejdź do zawartości

Strona:Elwira Korotyńska - Jasełka.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz cóżto? skądże te zorze?...
Na niebie gwiazda tak płonie,
Wokoło cudne róż wonie...

Aniołek:

Dziś to w stajence biedniuteńkiej,
Zrodził się Jezus malutki.
Zbawienie światu przynosi,
Braterstwo, jedność nam głosi.

Jaś:

Ach! pójdę, pójdę do Niego...
Uproszę Boga mojego,
By wrócił mi zdrowie, siły...
Gdzież jest? ach! gdzież jest ten miły?
(wchodzi Matka — Aniołek znika)

Matka:

Czyś wołał o co, kochcanie?
Cóżto? zrzucone posłanie,
Blask w pokoiku wokoło,
Na duszy dziwnie, wesoło...

Jaś (wpółprzytomny):

Bielutkie skrzydła, jak śniegi,
U szaty złociste brzegi,
Promień nad głową mu świeci
I woń przecudna skądś leci...

Matka (poruszając go):

Ocknij się Jasiu, dziecino,
Ach! czemuż łezki ci płyną?
Czy gorzej? co ci się stało?
Skąd smutkiem na cię powiało?

Jaś (jakby się budząc):

Aniołku, zostań tu jeszcze!...
— 3 —