Przejdź do zawartości

Strona:Elwira Korotyńska - Jasełka.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

SCENA 4.
(Święty Józef w kącie stodoły siedzi na słomie i czyta z księgi modlitwy, naraz ukazuje my się Anioł).

Święty Józef:

Ach!

Anioł:

Nie trwóż się, starcze bez winy...
Z tej oto jestem przyczyny,
Że Herod w ogromnej trwodze
Nawet swej żonie niebodze
Odbierać dziecko rozkazał,
Zbrodnią okrutną się zmazał.

Święty Józef:

Czemuż się, czemuż tak stało?
Skąd złe to na nas powiało?
Biedna nieszczęsna dziecina.
Jakaż, ach! jakaż jej wina?

Anioł:

Królowie mędrcy ze wschodu
Przyszli w imieniu narodu,
Hołd złożyć Bogu swojemu,
Zbawicielowi naszemu.
Królem Go świata nazwali
Gdzie jest? Heroda pytali...
Król trwogą o tron przejęty,
Bojąc się, by Syn wasz święty
Nie zabrał jego korony
Rozkazał z Betleem strony
Wszystkie zabijać dzieciny,
By zginął i Bóg bez winy.
— 20 —