Strona:Elwira Korotyńska - Dzielna Basia.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mująca się niewygodą i nie myśląca o tym, iż dzieje się jej krzywda.
Wtem ustał alarm, odetchnęli mieszkańcy i postanowiono wracać do łóżek.
Basia poprowadziła matkę, tuląc się do niej i szepcąc słowa wielkiego przywiązania.
Bolek szedł nastroszony i zły, mrucząc do dziadka, iż niepotrzebna była ta cała komedia z piwnicą.
— Szczęśliwy ten Jurek — dowodził ze smutną miną chłopiec — ma willę za miastem, siedzi tam spokojnie, w noce śpi bez budzenia, a on, nawet w nocy nie ma spokoju. Czyżby nie można kupić taki, chociażby maleńki domek za miastem i nie być narażonym na uciekanie do wilgotnych piwnic?