Strona:Elwira Korotyńska - Dziecięce lata Kościuszki i Poniatowskiego.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 17 —

KOŚCIUSZKO Ja tam pójdę w swym kontusiku i rogatywce, a w rękę wezmę kosę... nią bowiem władam najlepiej...
JÓZEF. Czy nie wiecie czego o Cesiu?
KOŚCIUSZKO. Zmarł w drodze!
KILIŃSKI. Ach! nieszczęsny!
KOŚCIUSZKO. Szczęśniejszy od tych, co zostali i patrzeć na zbrodnię muszą...
MICHAŁEK (który stał i przysłuchiwał się) Paniczu, wyście przeczuli!
JÓZEF. Cicho! Nic nie mów!
KILIŃSKI. Michałku, powiedz!
KOŚCIUSZKO. Powiedz, Michałku!
JÓZEF. Tsss...
MICHAŁEK. Paniczu!
KILIŃSKI. Mów!
MICHAŁEK. Ja nic nie powiem, tylko że panicz mnie takie cudne wiersze mówił o paniczu Cesiu, co go moskale zamordowali.
KOŚCIUSZKO. Józiu! powiedz, wiesz jak cię słuchać lubimy...
KILIŃSKI. Nie daj się prosić!
JÓZEF (deklamuje)

Wiatr wionął szumem po pustym stepie
I śnieżną zamieć w obłokach skrył,
A biały tuman rwie się i trzepie,
Jakby się całun umarłych wił.