Strona:Elwira Korotyńska - 100,000 powinszowań.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Może byłybyśmy wyrzutkami społeczeństwa, tułającemi się bez opieki i domu.
Groza ogarnia na myśl, coby się z nami małemi i bezdomemi stać mogło.
Bóg łaskaw, że zesłał nam Ciebie, szlachetna Pani, pod nasze poddasze, dasze, że serce Twe uderzyło litością na widok naszej niedoli, ze łzą odpowiedziałaś na płacz nasz żałośny. O, niech Ci los stokrotnie zapłaci za nas, niech same odgłosy wdzięczności płyną przez życie Twe całe ku Tobie, niech smutek nie zamroczy nigdy Twego jasnego czoła i niech Ci zawsze, czcigodna Pani, dobrze będzie na świecie.
Błagać oto wszystko będę Stwórcę na niebiosach, i ufam, że głos mój, głos ubóstwiającej Ciebie wychowanki, dojdzie do stóp Wszechmocnego i oddźwięk w sercu Jego znajdzie.

Twoja uwielbiająca Cię wychowanka
Elżunia.
3

Szanowna i wielkiej zacności Pani,
Nie mam słów na wyrażenie mej wdzięczności i czci głębokiej, jaką uczuwam, przebiegając myślą życie moje całe.