Strona:Elizabeth Barrett Browning - Sonety.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XIII

Chcesz, bym przybrała miłość w mowę, by mi ona
Słów dostatek znalazła, bym na wichru fali
Ostrej pochodnię wzniosła — że jasno się pali,
Niech oświeca nam twarze jej blasków korona? —

Do nóg ją rzucam twoich. Dłoń próżno uczona
Ducha mojego w słusznej ode mnie oddali
Trzymać, ażeby wyraz dać najdoskonalej
Miłości, co się skryła w tajń mojego łona.

Nie, niech miłość niewieścią zaleca twej wierze
Niewieścia godność moja, której milczeć miło, —
Żem dotąd niezdobyta, choć jednasz mię szczerze,

I że rozdzieram życia swego szatę, siłą
Nieustraszoną hartu, bez słów, gdy lęk bierze,
By jedno serca bicie bólu nie zdradziło.