Strona:Eliza Orzeszkowa w literaturze i w ruchu kobiecym.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sierdziem i pokrzepieniem. Przez to życie posępne, jak szum boru w noc listopadową, płynęło ciche lecz nieustanne hasło: Wierność i Wytrwanie! Nie wszystkie sosny w borze wiedzą, za czem, po czem i ku czemu wzdychają ich szumy nocne, jednak szumią aż do wschodu słońca, o którym staje się wielka cisza i różane ukojenie w światłach jutrzenkowych. Nie wszystkie duchy, żyjące w nocy, jasno wiedziały, dlaczego im trzeba trwać w ciszy i wierności dla idei-słońca, jednak trwały, a te, które wiedziały, zapalały u słońca-idei biedne lampki drobne i przyświecały niemi na ścieżkach ciemnego boru, aby wędrowcy nocni nie schodzili na bagniska, aby przyjmowali we wzroki i dusze promyki światła, aby ufali, że słońce nie zgasło, skoro w lampkach płonie syn jego, ogień...
Jest ogień, więc jest i słońce, tylko płaszczem ciemności okryte. Rozedrze się kiedyś płaszcz czarny, bór stanie w gorącem złocie, zakwitną w nim konwalie i zaśpiewają ptaki... Płaszcz nie rozdzierał się długo, i ci, którzy w nabożnych dłoniach nieśli lampki strażnicze, westchnieniami płomyki ich podsycając, albo nie doczekali świtu, albo doczekali go tak znużeni, że lampki wypadają z ich martwiejących dłoni. I niema w tem przyczyny do smutku. Uczynili swoje i pora im odejść. Takie było zadanie na duchy ich włożone i nieszczęśliwymi tyle tylko nazwać się prawo mają, ile zadanie to źle, lub niewiernie pełnili. To, czego doznali, i to, czego nie zaznali, w rachunek wchodzić