Strona:Eliza Orzeszkowa w literaturze i w ruchu kobiecym.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w niem uczułam, cień ten z przed oczu mych uchyliło, dziękuję.
Zmęczyłam się nie pracą, która owszem była mi sprężyną i samą treścią życia, lecz okolicznościami, wśród których ją pełniłam, a którym podobne z trudnością w jakiemkolwiek życiu pisarskiem odnaleść się dadzą. Mam na myśli okoliczności polityczne, które od poranka do wieczora życiu memu towarzyszyły. Miałam w 1863 r. lat 20, gdy kraj nasz zaległa głucha, ciemna noc, a ja częścią z powodu stosunków rodzinnych i innych, przeważnie z wolnego i rozmyślnego wyboru, przeżywałam noc tę w miejscu, gdzie była ona najgłuchszą i najciemniejszą. Grobowych ciszy jej, bezbrzeżnych pustek, przenikliwych chłodów, sączących z niej goryczy, lęków, trucizn, które mózg serce i nerwy nużyły i osłabiały, wyliczyć, ani opisać na ćwiartce papieru niepodobna. Składały się na nie rzeczy ważne i drobne, osobiste i ogólne, ciosy i ukłucia, to co miażdży i to co studzi, momenty oburzeń, przerażeń, gniewów i długie dni przepastnych, milczących, samotnie zamyślonych smutków. Sumiennie powiedzieć mogę, żeśmy tu wszyscy, z wyjątkiem garści duchów najlekkomyślniejszych, najbłahszych, przez te cztery dziesiątki lat, czyli od brzasku do zmroku, przez całe życie człowiecze, nie znali godziny czystego wesela, ani kropli tych kordyałów i słodyczy, które wązkiemi wprawdzie strugami powierzchnię świata przepływając, są przecież dla serc i sił mieszkańców tego świata miło-