Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
180
ELIZA ORZESZKOWA

— A czego pani mnie nauczyła, wytłómaczę może później... teraz kończmy poemat.
I zaczął znowu czytać:

Kiedy się myślą w przeszłości zagłębie,
Nie wiem, jak sobie jej postać malować...

Minuty płynęły; ona teraz szyła słuchając, ale źle, powoli i krzywo.
Głos czytający umilkł: na trawniku za drzewami już prawie nie było płacht złotych i z ciemnego pasa ziemi zniknęły okna złotej sieci. Natomiast, światła zachodu, błyszcząc po drzewach zapalały u ich szczytów różowe pochodnie i świeczki. Na dole zmierzchało; plama parteru, przedtem jaskrawa, zszarzała, i tylko kwiaty białe wyraźnie na niej majaczyły.