Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
181
PIEŚŃ PRZERWANA

Klara wyprostowała w ręce czepek ogarnirowany.
— O, Boże! — zawołała, — jakże ja ogarnirowałam ten czepek?
— Cóż? — uśmiechnął się Przyjemski, — krzywo?
— Zupełnie krzywo! Widzi pan? W tem miejscu mnóstwo zmarszczek, a w tem prawie wcale ich niema; tu przysunięte do brzegu, a tam odsunięte...
— Katastrofa! pani to pewno sporze?
— Naturalnie, wszystko spruć trzeba; ale bieda niewielka, w pół godziny przegarniruję na nowo.
— Dwom panom służyć nie można. Pani chciała służyć zarazem poezyi i prozie; proza się nie udała...
Zastanowiła się chwilę.