Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 166 —

ciło wysokie, bardzo przewlekle jego nuty i wyraźne słowa:

Oj, w dole, nade drogą,
Rozkwitła kalina;
Urodziła biedna wdowa
Żołnierskiego syna.
Urodziła ona jego
Przed początkiem nocy,
Dała jemu białe lica
I czarniutkie oczy.

SYN.

Lepiejbyś mnie, moja matko,
Czarnych ócz nie dała,
Lepiejbyś mi, moja matko,
Szczęsną dolę dała!

MATKA.

Gdzież dla ciebie szczęsna dola,
Mój synku kochany,
Kiedyś ty już zapisany,
W rekruty oddany.

Wyjechawszy za wrota,
Nisko głowę schylił,
»Bądź mi zdrowa, wsi rodzinna,
Możem w czem przewinił?
Dróżkę moją polewajcie,
Aby nie pyliła,
Matkę moją rozrywajcie,
Aby nie tęskniła«.
Dróżkę często polewali,
Jednak zapylona;
I matkę rozweselali,
Jednak tęskni ona.