Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 165 —

silne naprężenie akcji, wielka dramatyczność sytuacji, słowem, szerokie pole i bardzo bogaty materjał dla obrazowości, subtelności, plastyki i architektury.
Buntownicza Melpomena szepnęła:
— Wiele stuku, mało huku!
Ale Erata słuchała z przejęciem się, z zachwyceniem, czem zachęcana Kaljopa dalej utwór swój opowiadać i tłumaczyć miała, gdy znowu, nagle, zaszła konieczna przerwa. Powietrze napełniło się dźwiękami, które i mówieniu i słuchaniu przeszkadzały, zbiorowemi, rozgłośnemi dźwiękami chóralnego śpiewu.
Słońce już zaszło i na sklepieniu nieba zostawiło po sobie długie, strzępiaste pręgi różowości gorącej i przezroczystej. Na skrajach firmamentu, nad widzialnemi tu i owdzie lasami i wioskami paliły się jeszcze jaskrawe światła, ale szerokie, gładkie pole pociemniało i zwolna okrywało się zmrokiem. Środkiem pola, na wąskiej drodze, żniwiarki, które przed chwilą zagony opuściły, rozciągnęły się długim sznurem. Rysy i linje pojedynczych postaci ich i twarzy zacierało oddalenie, lecz wyraźnie od ciemniejącego powietrza odcinały się różnobarwne chustki, głowy ich okrywające, i widać było tłum stóp bosych i ciemnych, spiesznie po białym piasku kroczących. Tu i ówdzie w długim tym szeregu, u jaskrawych spódnic stalowo połyskiwały sierpy; pobłyskując sierpami, równym, wciąż jednostajnym, śpiesznym krokiem szły one ku wiosce, z pod dalekiego lasu, światełkami rozniecanych ogni pobłyskującej i — śpiewały. Śpiew ich wybuchnął nagle i rozgłośnie; kilkadziesiąt piersi, na całą równinę, aż pod samo, zda się, niebo rzu-