Przejdź do zawartości

Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/337

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   331   —

było już kaprysem codziennym, ale namiętnością gwałtowną i bólem srogim. Poniosła obie dłonie do pobladłego czoła, i drżącemi usty odrzekła. — Nie rozumiem cię matko moja, nie, nie rozumiem! Dla czego zabraniasz mi kochać? dla czego? dla czego?
— Dla czego? — powtórzył za Krystyną głos męzki i silny.
Hrabia Seweryn, który od kilku sekund stał niedostrzeżony w progu, zbliżył się do dwóch kobiet, i stanął pomiędzy niemi. Twarz jego smutna była, ale zarazem surowa; poważnym wzrokiem objął rozognione lica kobiety, która nosiła miano jego żony, i powtórzył:
— Dla czego w sposób ten gniewny i groźny przemawiasz do córki twojej, Ewo? Czy uczucie, które ci wyznała przed chwilą, szczęście jej przyniesie? — pytania tego nie rozwiążemy, ani ty, ani ja. Ale uczucie to uczciwe jest i szczere. Pan Dembieliński prosił mię wczoraj o rękę Krystyny, i przyszedłem tu w tej chwili dla tego właśnie, aby cię Ewo uwiadomić o tem. Dla czego więc, jakiem prawem tak boleśnie targasz serce dziecka twego?
Głos hrabiego poważny był i smutny, ale nie gniewny; a jednak Ewa wsparta dłonią o poręcz krzesła, drżeć zaczęła na całem ciele. Zjawienie się człowieka przeciw któremu czuła się zawsze winną, którego widok codziennie od lat wielu poruszał dno jej sumienia, budząc w niem burze wyrzu-